Utrzymanie cen emisji CO2 na poziomie 30 euro do 2025 r.

Agencja Prasowa

 oznacza powolną dekarbonizację
Utrzymanie cen emisji CO2 na poziomie 30 euro do 2025 r. będzie oznaczało realizację scenariusza powolnej dekarbonizacji - stwierdza w analizie Polski Instytut Ekonomiczny. Według ekspertów na efektywną transformację pozwolą kwoty rzędu 60 i 120 euro.
Analitycy PIE zwrócili uwagę, że OECD zaproponowało globalne rozwiązanie dla cen emisji CO2, które uwzględniałoby różne krajowe polityki ekologiczne. Miałoby to zapobiec międzynarodowym konfliktom handlowym przez umożliwienie gospodarkom podobnym do UE szybkie ograniczanie emisji przy jednoczesnym ozsądnym opodatkowaniu krajów, które w większym stopniu zanieczyszczają środowisko - zaznaczyli. Przypomnieli, że wzrost cen emisji CO2 o 1 euro za tonę przekłada się wedle szacunków na zmniejszenie emisji o 0,73 proc.
W opinii OECD ustalanie cen emisji CO2 jest bardzo skuteczną polityką dekarbonizacji. W Wielkiej Brytanii efektywna stawka emisji CO2 wzrosła w latach 2012-2018 z 7 euro do 36 euro za tonę, a emisyjność sektora energetycznego zmalała o 73 proc.
Z kolei z przytoczonych przez analityków prognoz Goldman Sachs wynika, że wartość zielonych inwestycji do 2032 r. ma sięgnąć 56 bln dol., czyli ok. 2 proc. PKB. OZE będą odpowiadać za redukcję nawet 50 proc. CO2 do 2050 r., ale jednocześnie potroi się globalne zapotrzebowanie na energię - oszacowano. W następnych trzech dekadach wychwytywanie CO2 ma się natomiast zwiększyć się z obecnych 40 Mt CO2 do nawet 7 tys. Mt CO2 rocznie. Aby osiągnąć unijne cele klimatyczne, wytwarzana energia elektryczna będzie musiała być zredukowana o 57 proc. do końca dekady, co oznacza wycofanie się z elektrowni węglowych do 2035 r. - wskazano w analizie opublkiwanej w ostatnim wydaniu Tygodnika Gospodarczego PIE.
Analitycy zwrócili uwagę, że kwestią sporną pozostają ceny emisji CO2. Przypomnieli, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaproponował, aby do 2030 r. na całym świecie obowiązywała kwota w wysokości 75 dol. za tonę. Największe efekty w redukcji emisji, biorąc pod uwagę CPS (ang. Carbon Pricing Score), oszacowano dla stawek na poziomie 120 euro - stwierdzono. W analizie PIE zwrócono też uwagę, że wyznaczone przez UE podatki od emisji CO2 są uznawane za nadmierną taryfę handlową, na co wskazywał pełnomocnik prezydenta USA ds. klimatu John Kerry. Kwoty są za wysokie m.in. dla USA, Chin i Indii, które stosują odrębne polityki ekologiczne.
Wskazano też na zaproponowane przez OECD uwzględnienie w opłatach od produkowanego CO2 innych środków ograniczania emisyjności gospodarki, w tym m.in. zakaz budowy nowych elektrowni węglowych - co miałoby zmniejszyć ryzyko globalnej wojny handlowej. Analitycy przypomnieli, że dobrowolne ramy dla podatku węglowego zostały skrytykowane przez byłego ministra finansów Francji Edmonda Alphand,ry'ego. Obecnie cena emisji CO2 w UE wynosi ok. 60 EUR/t, z kolei KE prognozowała kwotę na poziomie 50-85 euro do 2030 r., a niektóre fundusze hedgingowe 100 euro do końca br. - przypomniano. Zwrócono uwagę, że również Chiny i Kalifornia uruchomiły swoje programy ograniczenia handlu uprawnieniami do emisji CO2.
W analizie PIE przytoczyła też opinię Alphandry'ego, że przyjęcie globalnego systemu ustalania cen emisji zagrozi skutecznej walce ze zmianami klimatycznymi, co bardziej zanieczyszczające gospodarki będą mogły wykorzystać niskoefektywne działania do obniżania podatku.
Utrzymanie cen emisji CO2 na poziomie 30 euro do 2025 r. będzie oznaczało realizację scenariusza powolnej dekarbonizacji - według Kaufmana - stwierdziło PIE. Według analityków dopiero wyższe kwoty rzędu 60 i 120 euro pozwolą na efektywną transformację.
W opinii PIE globalne rozwiązanie zaproponowane przez OECD może natomiast umożliwić wysokoemisyjnym gospodarkom powolną transformację, co wpłynie na zmiany klimatyczne na całym świecie. Globalny konsensus w sprawie podatku od emisji CO2 jest potrzebny, jednak należy mieć przy tym na uwadze tempo przeprowadzanych zmian - stwierdzili analitycy. Ostatecznie rysują się dwa skrajne scenariusze: akceptacja wzrostu cen energii, determinowanego przez bilanse podażowo-popytowe i m.in. pakiet klimatyczny Fit for 55, albo katastrofa klimatyczna - podsumowali.