Woda z wyrobisk

 autor: Jacek Madeja

 – zagrożenie i szansa
Spółka Restrukturyzacji Kopalń chroni czynne zakłady wydobywcze i może dostarczać podstawowe medium gminom.
Każdego roku pompownie Spółki Restrukturyzacji Kopalń wyprowadzają spod ziemi ponad 100 mln m sześc. wody, chroniąc przed zalaniem wciąż czynne kopalnie oraz niżej położone tereny na powierzchni. Woda ta, w znacznej mierze zasolona, jest odprowadzana do lokalnych cieków.
Odprowadzanie wody spod ziemi było w górnictwie węgla kamiennego zawsze poważnym problemem. Właśnie w tym celu zbudowano przecież pierwsze silniki parowe. Wypompowywana spod ziemi woda po części służyła do płukania, czyli oczyszczania wydobytego materiału. W większości jednak od razu trafiała do rzek. Przez długi czas uważano, że koszt jej oczyszczenia do stopnia umożliwiającego wykorzystanie przemysłowe lub komunalne jest za wysoki, by warto go ponosić. Jednak odkąd zaczęto zdawać sobie sprawę z kosztów środowiskowych, to podejście uległo zmianie. Przyczyniły się do tego także opłaty za korzystanie ze środowiska.
Woda zdrożała – bez względu na to, skąd jest pobierana, jej wydobycie i uzdatnianie oznacza coraz wyższe wydatki. Tymczasem nasze pompownie będą pracowały jeszcze przynajmniej kilkadziesiąt lat, chroniąc czynne zakłady górnicze. Nawet gdy zamknięta zostanie ostatnia kopalnia w regionie, zostanie problem podtapiania niżej położonej zabudowy. Pochodzącą z kopalń wodę trzeba będzie nadal pompować, tak jak robimy to z wodą z nieczynnych od dawna zagłębiowskich kopalń, np. Jowisz, Saturn, Grodziec. Płaci za to i płacić nadal będzie Skarb Państwa poprzez dotacje. Uzdatniając choć część wydobywanej wody i sprzedając ją przedsiębiorstwom wodociągowym, można obniżyć koszt funkcjonowania SRK – wyjaśnia Marcin Węglarz, pełnomocnik zarządu SRK SA do spraw zagospodarowania wód kopalnianych.
Słodkiej coraz mniej
Średnio w skali świata tylko 0,6 proc. zasobów to wody słodkie, mogące być od razu wykorzystane jako woda pitna. Rzeki oraz jeziora stanowią 0,1 proc. zasobów wodnych na świecie. Głównym źródłem wody pitnej na lądzie są jej pokłady znajdujące się pod ziemią.
Polskie zasoby wodne cechują się dużą zmiennością sezonową i nierównomiernością rozmieszczenia terytorialnego. Uzupełniają je opady atmosferyczne, dostarczające 97 proc. całkowitego zasilania. W związku z dużym zapotrzebowaniem na wodę na terenie naszego kraju, już obecnie istnieją miejsca z jej deficytem. W przemyśle i gospodarce komunalnej to m.in.: Kraków i okolice, Górny Śląsk, Lublin i okolice, Trójmiasto, aglomeracja łódzka, rejon Szczecina i Polic. Obszary zagrożone brakami wody dla rolnictwa to: Wyżyna i Polesie Lubelskie, południowa część Niziny Mazowieckiej, wschodnia Wielkopolska i Kujawy, pradolina Narwi i Biebrzy oraz obszary przyległe.
Wprawdzie, jeśli chodzi o wodę pitną, region Górnego Śląska i Zagłębia znajduje się w znacznie lepszej sytuacji niż centrum kraju, nie zwalnia to jednak od myślenia o problemie suszy. Widać to po ociepleniu, mniejszej ilości opadów, a gdy są gwałtowne, woda spływa szybko, nie nasączając wysuszonej ziemi. W skali ogólnej woda staje się produktem coraz bardziej deficytowym, cena jej pozyskiwania rośnie, a zapewnienie stałych dostaw zmienia się w poważny problem społeczny.
Jest jeszcze jeden aspekt problemu, który mocno uświadomiono sobie dopiero w tym roku, w efekcie wojny na Ukrainie. Zbiorniki na powierzchni, takie jak Goczałkowice czy Dziećkowice, są narażone na stosunkowo łatwe zanieczyszczenie lub wręcz zatrucie. Ryzyko dla wód pompowanych z głębokości kilkuset metrów jest zdecydowanie mniejsze – kontynuuje Węglarz.
Kolejne działania
W ubiegłym roku SRK podjęła rozmowy z samorządami miast aglomeracji śląskiej, w efekcie czego wytypowano pięć lokalizacji budowy pilotażowych stacji uzdatniania wód kopalnianych w Katowicach, Bytomiu, Jaworznie, Czeladzi oraz Siemianowicach Śląskich. Planowane stacje uzdatniania wód dołowych mają mieć wydajności od 1 do 5 mln m sześc. na rok.
W kwietniu br. ruszyły badania pilotażowe. Określą one możliwości uzyskania paramentów wymaganych od wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi, zakresy uzdatniania, koszty inwestycyjne oraz eksploatacyjne. Tu istotnym elementem jest fakt, że budowę stacji uzdatniania można będzie sfinansować ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. A ponieważ pompowanie – z uwagi na konieczność zabezpieczania czynnych zakładów górniczych przed zagrożeniem wodnym – pokrywa dotacja budżetowa, dodatkowym kosztem pozostaje tylko uzdatnianie.
Sięgając w przyszłość, SRK podpisała też listy intencyjne z lokalnymi samorządami, dotyczące przyszłego odbioru uzdatnionych wód kopalnianych. Choć na przykład Katowice określiły, że są zainteresowane kupowaniem wody „surowej”. Kwestię uzdatniania chcą rozwiązać same.
– Reasumując, przygotowany w SRK projekt ma na celu dywersyfikację źródeł, a także zwiększenie wolumenu zasobów wody zapewniające stabilność dostaw, eliminację różnorodnych zdarzeń niepożądanych, a w konsekwencji zapewnienie bezpieczeństwa dla wody pitnej. Także obniżenie obciążenia ekosystemu polskich rzek poprzez ograniczenie zrzutu wód dołowych do cieków powierzchniowych, zmniejszenie oddziaływania na środowisko. Zaś przez sprzedaż niewykorzystywanych dotychczas wód kopalnianych np. do gminnych wodociągów, pomniejszenie obciążenia budżetu państwa poprzez zmniejszenie dotacji przyznawanej SRK SA, zwiększenie konkurencyjności na rynku dostawców wody pitnej oraz tworzenie nowych miejsc pracy – dodaje Węglarz.
Alternatywnym sposobem zagospodarowania wód kopalnianych może być wykorzystanie ich energii potencjalnej jako źródła zasilania elektrowni szczytowo-pompowych lub potencjału termicznego odpompowywanej wody jako źródło dla pomp ciepła i ogrzewania pomieszczeń. Taka instalacja funkcjonuje od kilku lat w Pompowni Głębinowej Saturn w Czeladzi.