Mamy kryzys zatrudnienia

autor: Jacek Madeja

 w górnictwie, a będzie jeszcze gorzej
 
Kiedyś w branży górniczej ludzi było za dużo, teraz problemem będzie znalezienie kompetentnych pracowników. Kryzys zatrudnienia był jednym z tematów V edycji Akademii Bezpieczeństwa Wydawnictwa Gospodarczego.
Ostatnie trzy dekady to właściwie nieustanna restrukturyzacja polskiej branży węglowej, która wiązała się ze zmniejszeniem produkcji i zatrudnienia. Największy z programów restrukturyzacyjnych był realizowany w latach 1998-2002. W efekcie tych działań zyskano łączny ubytek zdolności produkcyjnych w wysokości 34,52 mln ton/rok. Zakończono wydobycie w 13 kopalniach całkowicie likwidowanych oraz w wyniku likwidacji ruchów w 10 kopalniach częściowo likwidowanych. Stan zatrudnienia w górnictwie węgla kamiennego zmniejszył się z 243 304 osób do 140 717 osób, co oznacza, że w pięcioletnim okresie realizacji programu poziom zatrudnienia zmniejszył się o 102 587 osób, tj. o 42,2 proc. Z Górniczego Pakietu Socjalnego skorzystało wtedy 67 tys. osób.
 Skutkiem wszystkich działań restrukturyzacyjnych podjętych w latach 1990-2002 był spadek produkcji o 75,3 mln ton. Zatrudnienie w tym okresie zmniejszyło się o 275 tys. pracowników. Natomiast wzrosła wydajność z 464 ton na pracownika rocznie w 1990 roku do 712 ton na pracownika w 2002 roku – wyliczył Henryk Paszcza, b. dyrektor katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu.
Ostatnim dokumentem przyjętym przez Radę Ministrów związanym ze zmianami w branży jest „Program dla sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce”. Program obejmuje okres do 2030 roku, a jego głównym celem jest stworzenie warunków sprzyjających budowie rentownego, efektywnego i nowoczesnego sektora górnictwa węgla kamiennego, opartego na kooperacji, wiedzy i innowacjach, które pozwolą na efektywne wykorzystanie kapitału zasobowego, społecznego i gospodarczego.
Warto przypomnieć, że w latach 2016-2022 produkcja węgla zmniejszyła się o 19,4 mln ton (72,2 do 52,8 mln ton), zatrudnienie spadło o 16,6 tys. osób (z 92,1 do 75,5 tys. osób). Spadła też wydajność z 827 ton do 743 ton węgla na pracownika rocznie. Jednymi z najważniejszych wydarzeń tego okresu były powstanie Polskiej Grupy Górniczej oraz podpisanie umowy społecznej, która określa m.in. mechanizm finansowania spółek sektora górnictwa węgla oraz daje gwarancje zatrudnienia i pakiet świadczeń socjalnych dla pracowników likwidowanych jednostek produkcyjnych.
Tak, jak w minionych latach branża górnicza mierzyła się z koniecznością pozbycia się pracowników, tak teraz głównym problemem może być pozyskanie wykwalifikowanej kadry.
– Umowa społeczna zakłada w dużym stopniu blokadę zatrudnienia. Z punktu widzenia perspektyw górnictwa, zakładając nawet, że będzie ono funkcjonować tylko do 2049 r., to trzeba zastanowić się nad modelem pozwalającym na przyjmowanie nowych pracowników i utrzymanie odpowiedniego poziomu ich kompetencji. Dlatego politykę zatrudnienia trzeba będzie w jakiś racjonalny sposób zweryfikować – zaznaczył dr inż. Jacek Korski, kierownik Zakładu Infrastruktury Przemysłowej w ITG KOMAG w Gliwicach.
Jak wskazał Korski, nadchodzący, coraz poważniejszy kryzys zatrudnienia w branży sygnalizują choćby dane dotyczące średniego wieku pracowników spółek węglowych oraz ich struktury wiekowej. Wynika z nich, że w spółkach prawie w ogóle nie ma pracowników młodych, a na szybki odpływ kadry mają wpływ górnicze przepisy emerytalne.
Prawdziwym niepokojem powinna napawać symulacja sporządzona przez dr. inż. Korskiego, pokazująca jak w kolejnych latach będą sczerpywać się zasoby mężczyzn zatrudnionych pod ziemią w spółkach węglowych. Podczas gdy obecnie takich pracowników jest niecałe 51 tys., to pod koniec lat 40., czyli wtedy, kiedy zgodnie z umową społeczną zamykane będą ostatnie kopalnie, spośród tych pracowników pozostanie niecałe 200 osób.
To oznacza, że przedstawiciele spółek węglowych już teraz muszą odpowiedzieć coraz bardziej palące pytanie – skąd wziąć odpowiednio wykwalifikowanych ludzi?
Korski zwrócił uwagę, że znów – tak jak 20 lat temu – kopalnie zatrudniają ochotników bezpośrednio z ulicy.
– Wielu z nich decyduje się na wybór górnictwa, ponieważ z tej branży można odejść wcześniej na emeryturę. I tu jest pole do popisu dla specjalistów od polityki kadrowej, aby tak opracowali ścieżki rozwoju i doskonalenia zawodowego tych ludzi, żeby jak najszybciej stali się oni przydatni w ruchu zakładów górniczych, nie stwarzali zagrożenia dla samych siebie i innych i byli efektywnymi pracownikami – zaznaczył Korski.