Markowski: Żadnego strajku nie będzie

Premier przyjedzie na Śląsk, a związkowcy powiedzą mu, co mówić w Unii w sprawie górnictwa

 Stale apeluję do rządu o bardziej wyszukane intelektualnie podejście do energetyki.
Obniżenie emisji CO2 można w Polsce uzyskać zmniejszeniem technologicznym emisji w energetyce, czyli efektywnością elektroenergetyczną. Ograniczeniem zużycia energii w przemyśle, dywersyfikacją polskiego modelu energetycznego. To wszystko jest do poukładania, ale premier musi zmobilizować zespół fachowców, a nie działaczy. Dziś dyplom wreszcie musi znaczyć więcej niż legitymacja partyjna - mówi Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, ekspert górniczy.
Będzie strajk?
Nie.
Nie?
Żadnego strajku nie będzie, tak sądzę. Panowie się porozumieją. Nie wierzę w strajk, bo on niczego nie rozwiązuje, nie przyspiesza, nie wymyśla wyjścia z tej sytuacji.
Czyli premier spełni żądania związkowców?
Na pewno się zjawi i ustali ze związkami sposób argumentowania potencjalnego stanowiska wobec polityki Unii, która staje się coraz bardziej rygorystyczna. Związkowcy dostarczą mu argumentów.
Związkowcy powiedzą rządowi, co mówić w Unii, gdy rygory rosną?
One są zapowiadane jako rosnące, ale może pan premier nie wie, że rygory są do uzyskania niekoniecznie metodą likwidacji tego, co dziś jawi się jako uciążliwość. Stale apeluję do rządu o bardziej wyszukane intelektualnie podejście do energetyki. Obniżenie emisji CO2 można w Polsce uzyskać zmniejszeniem technologicznym emisji w energetyce, czyli efektywnością elektroenergetyczną. Ograniczeniem zużycia energii w przemyśle, dywersyfikacją modelu energetycznego Polski. Jeśli dołączymy do systemu dwie elektrownie jądrowe, uzyskamy tyle, ile z czterech węglowych, a emisji będzie zero. To wszystko jest do poukładania, ale premier musi zmobilizować zespół fachowców, a nie działaczy. Dziś dyplom wreszcie musi znaczyć więcej niż legitymacja partyjna.
Mamy jakieś elektrownie jądrowe?
Nie mamy, ale jeśli zabierzemy się za to racjonalnie… Świat buduje elektrownie jądrowe w 10 lat. My dłużej tylko o tym mówimy. A mamy przecież komfortową sytuację w Polsce: są dwie lokalizacje, których nie trzeba wymyślać, na Pomorzu, blisko dużych zbiorników wodnych.
Wracając do strajku, którego nie będzie. Likwidacji kopalń też nie będzie?
Strajku nie będzie, ale będzie refleksja, która spowoduje, że związkowcy przystaną na wyłączenie kilku zakładów górniczych z ruchu. Świadomie używam słowa zakłady górnicze. Czyli części kopalni. W samej Rudzie są 4 zakłady górnicze. Nie chcę mówić, które zostaną zamknięte, żeby nie było, że Markowski likwiduje kopalnie. Górnicy sami wiedzą.
Halemba?
I Bielszowice. To oczywiście niczego nie zmieni, ale zmniejszy poczucie winy z tytułu wydobycia węgla w Polsce. Paradoks polega na tym, że wcale nie zmniejszy to zużycia węgla w naszym kraju. Polska dalej będzie kupować węgiel za granicą. Taki mamy model elektroenergetyki.
Unia proponuje graniczny podatek węglowy, wskutek którego węgiel z Rosji nie będzie już taki tani.
I Rosjanie się od tego odwołują w Europie, a polski rząd? Milczy. Dziwne. Ciągle pobrzękujemy szabelką, a jak naprawdę trzeba działać, to jesteśmy bierni. Obawiam się, że we znaki dają się braki kompetencyjne po naszej stronie. Nie wiem, czy ktokolwiek w polskim rządzie zdaje sobie sprawę z tego, że likwidacja górnictwa nie rozwiązuje żadnego problemu w gospodarce. Klucz nie tkwi w górnictwie, tylko w przemianach elektroenergetyki, a węgiel jest skutkiem polityki energetycznej, a nie jej przyczyną. W Polsce musi się najpierw dokonać transformacja energetyczna, która udowodni, że górnictwo już nie jest potrzebne. Bo my dziś nie wydobywamy na Śląsku węgla dlatego, że chcemy.
O jakich przemianach mówimy, jeśli przez 5 lat słyszeliśmy, że węgiel będziemy wydobywać wiecznie?
Rządzący w ogóle nie wiedzieli, o czym mówią. Wszystkie te krzepiące słowa o górnictwie były wyłącznie motywowane politycznie. Przyjeżdża premier na wiec i co ma powiedzieć? „Idę na spotkanie z górnikami. Co mówić, żeby nie gwizdali?”. Tak to nadal wygląda. Przypominam, że premier Beata Szydło, przed wyborami, mówiła na kopalni Makoszowy, że żadna kopalnia nie zostanie zlikwidowana. I akurat Makoszowy nie powinna była zostać zamknięta, ale nikt pani premier nie podpowiedział ani jednego, ani drugiego.