Polemika z artykułem

Trybuna Górnicza  autor: Aldona Minorczyk-Cichy

Restrukturyzacja górnictwa – te słowa rozpalają umysły tak na Śląsku,
jak i w innych regionach kraju. Kiedy górnicy i ich rodziny obawiają się o swój byt, gminy górnicze głowią się, jak zdefiniować, a potem rozwiązać problemy, a biznes związany z branżą szuka pomysłów na przetrwanie i dalsze funkcjonowanie, inni burzą się, że do tego „paskudnego, czarnego Śląska” znowu będzie trzeba dopłacać grube miliardy. To, że robią to prywatne osoby, które zwyczajnie wyrażają swoje obawy, nie dziwi. Ale, że materiały o takim wydźwięku, bez cienia refleksji nad przyszłością regionu i jego mieszkańców, pojawiają się w dzienniku o jednym z najwyższych nakładów papierowych i ogromnym zasięgu internetowym – budzi już grozę.
Chodzi o artykuł pt. „30 lat zrzucania się na nierentowne kopalnie. Ile zapłaci za to budżet, czyli my – podatnicy?”, który ukazał się 7 października na Gazeta.pl. „Kopalnie węgla kamiennego mają działać do 2049 roku, a górnikom rząd obiecał gwarancję pracy do emerytury. Kto za to zapłaci? Na gigantyczną pomoc publiczną zrzuci się nie PiS, a wszyscy podatnicy. Będziemy dopłacać rocznie miliardy zł” – czytamy w tekście. Podbijanie emocji, nastawianie czytelników przeciwko Śląskowi zamiast dyskusji i rzetelnego przedstawienia problemu. Naprawdę? 
Kosztować będzie miliardy
Restrukturyzacja górnictwa, zmiana oblicza Śląska będzie kosztować. Ile? Szacunki są różne, jednak rację może mieć cytowany we wspomnianym teście na gazeta.pl prof. Paweł Bogacz z AGH, mówiący o 600 mld zł. Tak, tyle to może kosztować. Mamy nadzieję, że większość tych środków uda się pozyskać z Unii Europejskiej, m.in. na sprawiedliwą transformację. Ale czy to górnicy, mieszkańcy województwa śląskiego podejmowali decyzję o kształcie polskiej energetyki?
Pójdźmy dalej. W artykule możemy przeczytać opinie wielu ekspertów, niektóre bardzo jednostronne, ale w porządku, każdy ma prawo do swojego zdania. Dla równowagi przytoczmy fragment analizy dr. Piotra Krawczyka z Głównego Instytutu Górnictwa.
„Światowy rynek surowców energetycznych cechują cykle koniunkturalne, które skutkują okresowymi wzrostami i spadkami cen. Przykładowo w latach 2017-2018, w warunkach wysokich cen surowców energetycznych, górnictwo węgla kamiennego w Polsce wypracowało zysk netto w łącznej wysokości 3,8 mld zł, mimo że jego obciążenie płatnościami publicznymi było podobnie wysokie, jak w latach poprzednich. Gdyby w okresie spadku cen węgla jego obciążenie bezpośrednimi płatnościami publicznoprawnymi zostało odpowiednio zmniejszone, górnictwo węgla kamiennego mogłoby przynosić zysk, a nie straty wykazywane w sprawozdaniach finansowych spółek” – pisze ekspert GIG-u. 
Porównywalne kwoty
A warto przypomnieć, że także wcześniej NIK, badający bardzo szczegółowo i krytycznie funkcjonowanie górnictwa węgla kamiennego w latach 2007-2015 wyliczył, że wartość wsparcia, jakiego wtedy górnictwu udzielił Skarb Państwa, była porównywalna z dokonanymi przez podmioty sektora płatnościami publicznoprawnymi.
– Łączne wsparcie rządowe dla branży to 65,7 mld zł, zaś płatności publicznoprawne 64,5 mld zł. To są porównywalne kwoty – wyliczał trzy lata temu podczas konferencji prasowej prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
Dr Krawczyk z GIG-u podkreśla, że także najświeższe przedstawione wyniki obliczeń dochodów publicznych generowanych przez górnictwo węgla kamiennego w Polsce wskazują, że „jego likwidacja nie jest właściwym posunięciem – szczególnie w wieloletniej perspektywie”.
Trudno nie zgodzić się z ekspertem, że polska energetyka nie jest w stanie szybko przestawić się na tzw. czyste technologie. Ten proces musi potrwać kilkadziesiąt lat. W tym czasie krajowe elektrownie węglowe będą potrzebować paliwa, które można pozyskiwać ze złóż krajowych, wspierając w ten sposób polską gospodarkę, lub sprowadzać je z zagranicy.
„Wyniki wykonanych analiz wskazują, że nawet w okresie niskich cen węgla na rynkach światowych, korzyści generowane przez sektor górnictwa węgla kamiennego w Polsce znacząco przewyższają koszty jego funkcjonowania. Znaczną część tych kosztów stanowią bowiem daniny publiczne, głównie podatki, z których finansowana jest m.in. polityka społeczna państwa. Równie ważny jest też wkład sektora górnictwa węgla kamiennego w ograniczanie bezrobocia i bezpieczeństwo surowcowe Polski” – podkreśla dr Piotr Krawczyk.
Odchodząc nieco od tematu górnictwa, trzeba przypomnieć, że Górny Śląsk nadal przez mieszkańców zdecydowanej większości kraju jest odbierany przez pryzmat węgla, smogu, zacofania, ale też dawno minionych przywilejów, rzekomych dopłat do „darmozjadów”. Podbijanie tych negatywnych opinii i złych nastrojów, robienie z regionu chłopca do bicia, także przez media uważające się za opiniotwórcze, jest zachowaniem zwyczajnie niegodnym i nieuczciwym. 
Budżet państwa byłby znacznie uboższy
Nierozwiązanych problemów mamy ogrom, ale też bez pieniędzy generowanych tu, na czarnym Śląsku, budżet państwa byłby znacznie uboższy. Od lat w naszym przemyśle zmniejsza się udział górnictwa i hutnictwa, branż niegdyś dominujących, wzrasta pozycja przemysłu elektromaszynowego, informatycznego, energetyki, a najszybciej przemysłu motoryzacyjnego (region jest największym w kraju producentem samochodów) i spożywczego. Specjalizujemy się w nowoczesnych technologiach, jesteśmy też jednym z bardziej zielonych województw w kraju, mamy wspaniałą architekturę, obiekty kulturalne, sportowe. A i tak dla niektórych nadal jesteśmy brudnymi, bezczelnymi, roszczeniowymi rylami, którzy na dodatek ośmielają się przyjeżdżać do Warszawy, krzyczeć, blokować ulice i palić opony.