Fach nie dla każdego

 Trybuna Górnicza  autor: Kajetan Berezowski

Miażdżyca tętnic i zawał mięśnia sercowego są najczęstszymi przyczynami zgonów z tzw.
przyczyn naturalnych, do których dochodzi w godzinach pracy. W ub.r. w polskich kopalniach odnotowano dziewięć takich przypadków – osiem w kopalniach węgla kamiennego, jeden w kopalni miedzi.
Większość pracowników, którzy zmarli na terenie zakładów górniczych z przyczyn naturalnych, była zatrudniona pod ziemią. Tylko dwóch na powierzchni.
Analiza wykazała, że zgony naturalne nie były związane z nadmiernym wysiłkiem pracowników. W większości nie wykonywali oni żadnych prac. Zwykle korzystali z przerwy na posiłek, oczekiwali w pozycji siedzącej na wyjazd szybem lub podążali pieszo wyrobiskiem. Zdarzyło się, że prowadzili prace porządkowo-transportowe lub obsługiwali przenośnik taśmowy.
Pod względem zgonów naturalnych i według grup wiekowych ubiegły rok nie różni się znacząco od lat poprzednich. Dominującą grupę stanowili pracownicy w wieku powyżej 40 lat (6 zgonów – powyżej 5 proc.). Również w zakresie przyczyny zgonów 2020 r. był podobny. Jako główne przyczyny zgonów odnotowywano niewydolność krążeniowo-oddechową, prowadzącą do zawału mięśnia sercowego oraz miażdżycę tętnic. 
Na wysokim poziomie
Analiza stanu bezpieczeństwa pracy w górnictwie wskazuje na utrzymującą się na wysokim poziomie liczbę zgonów naturalnych. W latach 2015-2019 w branży wystąpiły łącznie 54 przypadki takich zgonów, w tym 36 (66,7 proc.) w kopalniach węgla kamiennego. Osiem spośród nich było w zakładach przeróbki mechanicznej wę­gla (14,8 proc.). Najwięcej, bo 13 – odnotowano w 2018 r. Liczba ta jednak nie odbiegała znacząco od liczby zgonów zarejestrowanych w latach 2015-2019. Z kolei analiza według grup wiekowych wykazała, że dominującą grupę stanowili pracownicy w wieku powyżej 50 lat. Na 54 zgony – 28 (51,8 proc.) było właśnie w tym przedziale. Drugą grupą byli pracownicy w wieku 41-50 lat – 18 zgonów (33,3 proc.). Szczególnie niepokojącym zjawiskiem są zgony naturalne wśród pracowników poniżej 40 lat, a nawet pomiędzy 21. a 30. rokiem życia. W 2019 r. na 12 takich przypadków trzy dotyczyły pracowników poniżej 40 lat, w tym dwa w wieku 21-30 lat. 
Tendencja malejąca, ale…
Nic nie wskazuje, aby pandemia koronawirusa w jakikolwiek sposób wpłynęła na liczbę zgonów naturalnych w górnictwie. Statystycznie zjawisko ma nawet tendencję malejącą. Spadek liczby zgonów naturalnych w 2020 r. w stosunku do lat poprzednich (2018 – 13 zgonów, 2019 – 12 zgonów) może świadczyć, że działania zainicjowane 10 lat temu na XXVII posiedzeniu, powołanej przez prezesa WUG Komisji Bezpieczeństwa Pracy w Górnictwie, a także ciągłe apele nadzoru górniczego o podejmowanie inicjatyw związanych z szeroko rozumianą profilaktyką zdrowotną, spotkały się z powszechną akceptacją pracodawców i załóg. Z roku na rok spółki węglowe przeznaczają większe środki na aktywność fizyczną swych pracowników i ich rodzin.
Niepokojący jest jednak fakt, że spośród dziewięciu ubiegłorocznych zgonów, aż trzy dotyczyły pracowników, którzy zmarli do miesiąca od dnia profilaktycznego badania lekarskiego! Przykładem może być tu nagła śmierć dwudziestolatka zatrudnionego w przedsiębiorstwie zewnętrznym wykonującym zlecenia na roboty górnicze w jednej z kopalń, który legitymował się badaniami lekarskimi ważnymi do lipca 2021 r. Zmarł on w drugim dniu pracy, po zaledwie 13 dniach od badań lekarskich. Zgon nastąpił podczas swobodnego przejścia wyrobiskiem. Podobny los spotkał mierniczego górniczego w wieku 46 lat. Mężczyzna pomyślnie przeszedł badania okresowe, poddał się również badaniom dodatkowym. Nazajutrz po nich zmarł podczas prowadzenia pomiarów w ścianie. Miesiąc po badaniach lekarskich zmarł inny 59-latek, do którego obowiązków należała obsługa urządzeń przeróbczych na powierzchni.
Nie ulega wątpliwości, że w zawód górnika wpisane jest ryzyko, zarówno przewidywalne, jak i nieprzewidywalne. Górnicy są mocno narażeni na wysiłek fizyczny, zapylenie i wysoką temperaturę. Do trudnych warunków dochodzi również stres. A zatem stan zdrowia górników powinien być sprawdzany w sposób szczególny. Ten apel warto skierować zwłaszcza do służb medycznych odpowiedzialnych za badania. Górnictwo, jak widać, to nie fach dla każdego.
Warto przypomnieć, że problematyce chorób serca i zgonom na tym tle poświęcona była II Akademia BHP zorganizowana przez nasze Wydawnictwo w październiku 2019 r. W debatach wzięli udział znakomici polscy kardiolodzy, a także eksperci reprezentujący nadzór górniczy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych i spółki wydobywcze. Wspólnie zastanawiano się, w jaki sposób zapobiegać zgonom naturalnym w polskim górnictwie i w miarę wcześnie wykrywać choroby kardiologiczne.
Coraz częściej zgłaszają się do mnie górnicy, którzy mają zaburzenia rytmu serca i są znerwicowani. Te dolegliwości często diagnozują sami za pomocą np. zegarków, które monitorują pracę serca. Po przeprowadzeniu badań okazuje się, że są to bardzo poważnie chorzy ludzie, którzy np. mają krytyczną zmianę w tętnicy sercowej i jutro trzeba ich operować. W jednym momencie patrzymy na młodego zdrowego człowieka jak dąb, a po chwili on umiera na dole na zawał. Trzeba zadać sobie pytanie, czy jesteśmy w stanie w odpowiedniej chwili to wyłapać – dzielił się własnymi obserwacjami wybitny polski kardiolog prof. Andrzej Bochenek z Polsko-Amerykańskich Klinik Serca. 
Stetoskop nie wystarczy
Niestety, zdarzają się przypadki, kiedy decyzja o dopuszczeniu górnika do pracy wydawana jest na podstawie osłuchania pacjenta stetoskopem. Ten fakt podkreśliła w swym wystąpieniu Alicja Stefaniak, dyrektor Departamentu Pracy i Szkolenia WUG.
Planowane badania okresowe realizowane przez pracodawcę nie zawsze były wystarczającym gwarantem wyeliminowania zgonów naturalnych w miejscu pracy. Stwierdzano przypadki ukrywania przez pracowników faktycznego stanu zdrowia z obawy przed utratą zatrudnienia. Lekarze alarmowali: pacjenci umierają często na „własne życzenie”, bagatelizując zalecenia lekarskie i samowolnie odstawiając przepisane leki.
Uczestnicy debaty zaapelowali do przedsiębiorców górniczych o baczniejsze przyglądanie się sytuacji zdrowotnej swych pracowników oraz popularyzowanie aktywnych form spędzania przez nich czasu wolnego. Podkreślono potrzebę analizy jakości dróg dojścia załogi do pracy i zobligowano przedsiębiorców do działań w zakresie lepszej organizacji transportu załogi.