Przed laty tworzył w drewnie

Trybuna Górnicza  autor: Kajetan Berezowski

 Niewielkie rzeźby przestawiające postacie ludzkie i zwierzęta, a także te większe,
uderzają dokładnością wykonania. Każdy, nawet najdrobniejszy szczegół, jest wyraźnie zaznaczony. Niektóre z rzeźb wyglądają niczym wyłupane z brył węgla.
To tylko złudzenie. Nie pracuję w węglu, przynajmniej po mojej szychcie w ruchu Knurów kopalni Knurów-Szczygłowice – śmieje się Dawid Paszek.
Jego pracownia to prawdziwa fabryka, bo też proces produkcji rzeźb jest nieco bardziej skomplikowany, niż by się z pozoru wydawało. Wykonuje je z masy plastycznej NSP. Materiał zawiera sporą ilość wosku, przez co posiada bardzo dobrą elastyczność i rozciągliwość. Pozwala na odtwarzanie najdrobniejszych szczegółów. 
Negatyw, trumni acrylic
 NSP używam do tworzenia mniejszych projektów, większe tworze z masy garncarskiej. Najpierw wykonuje stelaż, na którym masa będzie się trzymać, aby zapobiec załamaniu. Nakładając masę wykonuję tzw. negatyw, już pod odlew. Negatyw silikonuję, a następnie nakładam tzw. trumnę, która podtrzymuje silikon przy odlewie. Do samego zaś odlewu używam kolejnego ciekawego materiału o nazwie acrylic. To dwukomponentowy gips polimerowy, w skład którego wchodzi mineralny proszek i żywica akrylowa – prezentuje tajemnice swego warsztatu Dawid Paszek.
Twardy niczym beton acrylic jest materiałem cenionym wśród rzeźbiarzy. Zdobywa sobie coraz większą popularność zwłaszcza wśród młodego pokolenia twórców. Możliwość wpływania na jego konsystencję, łatwość stosowania i końcowa wytrzymałość dają artystom prawdziwe pole do popisu. Odlewy i formy wykonywane z acrylica mogą przybierać każdy kształt i strukturę. Materiał można dowolnie barwić. Jest jednak dość ciężki.
 I z tego względu w większych pracach nie tworzę pełnej rzeźby, tylko pustą w środku. Taka figura nie byłaby bowiem łatwa do podniesienia. Jest wykładana warstwami od środka i zbrojona włóknem szklanym. Rzeźby barwię, mieszam ze zmielonym szkłem, albo piaskiem, końcową warstwę szlifuje. Gdy rzeźba zostanie pokryta czarnym pigmentem, wygląda jak piryt – tłumaczy artysta.
Przed laty tworzył w drewnie. Szybko jednak z niego zrezygnował.
Poszukiwanie idealnego materiału
To dużo bardziej czasochłonna robota. Trzeba kupić odpowiedni jakościowo materiał, właściwie go przygotować do obórki, pociąć, wykonać różnego rodzaju przekroje. Interesowałem się również metaloplastyką. To wszystko mnie kształtowało, ale wciąż poszukiwałem idealnego materiału, który usprawniłby pracę. W końcu wpadła mi w ręce glina NSP. Jej struktura jest bardzo mocna, przypominającą wyglądem kość, a konsystencja i twardością beton. No i dosłownie jakbym się przesiadł z Syrenki do Mercedesa. Doskonale oddaję w tym materiale wszelkie detale. Jest w sam raz na mniejsze rzeźby, które zwykle ogląda się z niewielkiej odległości. Zupełnie inaczej ma się sprawa z kolosami stojącymi przed kościołami, czy na miejskich placach. Tam nikt z bliska nie przygląda się szczegółom – wyjaśnia Dawid Paszek.
Gdy w głowie twórcy zaświta projekt zaczyna się produkcja. Jedna warstwa materiału, potem druga, przerwa na pracę zawodową w kopalni i tak przez kilka dni z rzędu. Niewielka figurka o wysokości 50 cm powstaje w ponad tydzień. Praca nad większymi trwa nieco dłużej. Ostatnia, półtorametrowa, przedstawiająca Brata Alberta stanęła niedawno w knurowskiej parafii pod wezwaniem tegoż świętego. 
Szukanie inspiracji
Sztuka sakralna, statuetki okolicznościowe, a także rzeźby inspirowane ludowymi podaniami i legendami, przykładowo wizerunki ludzkich postaci i twarzy wykonane ręką natury na pniach drzew - to mnie najbardziej inspiruje – opowiada o swej pasji Dawid Paszek.
Cuda tworzone przez naturę podziwiali już starożytni, uważając że są dziełem nadprzyrodzonych mocy. Z drzewami wiążą się bogate treści także w kulturze Słowian. Dawniej uważano, że błąkające się po ziemi dusze można odnaleźć w przyrodzie, jeziorach na polach i w lasach.
Idziemy lasem i bywa, że przystajemy ze zdumienia. Naszym oczom ukazuje się bowiem posadowiona na pniu dębu ludzka twarz z wyraźnie zaznaczonymi ustami, nosem i wyłupiastymi oczami. Ktoś powie: niczego takiego jak ty nie widzę. Każdy ma prawo do własnego osądu tego, co widzi. Ale skoro ja coś niezwykłego dostrzegłem, to jako twórca, chciałbym oddać to w mojej rzeźbie – przekonuje rzeźbiarz z Knurowa.