Połowa firm okołogórniczych może upaść

Bartosz Dyląg
 
Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej,
przestrzega, że jeżeli likwidacja górnictwa nastąpi w sposób szybki i niekontrolowany, ponad połowa ze spółek okołogórniczych może upaść.
Branża okołogórnicza to blisko 400 tys. miejsc pracy w całym kraju.
82 proc. z tych firm już odczuło spadki obrotów z branżą górniczą.
Dwie trzecie pracowników przedsiębiorstw okołogórniczych nie ma kompetencji, by natychmiast podjąć pracę w innej branży.
Już w najbliższą środę, 28 kwietnia, dojdzie do podpisania umowy społecznej, wynegocjowanej w zeszłym tygodniu po wielu miesiącach rozmów rządu z górnikami. Dokument ustala warunki wygaszania górnictwa do 2049 roku, prace nad nim będą jeszcze trwały.
Nie są znane szczegóły wynegocjowanego dokumentu, wiadomo jednak, że jeden z załączników będzie określał pomoc dla firm okołogórniczych, mocno związanych z kopalniami. Są to na przykład producenci maszyn i urządzeń górniczych, specjalistyczne firmy usługowe, jednostki naukowo-badawcze czy uczelnie wyższe, które zajmują się kształceniem na potrzeby górnictwa. Szacuje się, że to blisko 400 tys. miejsc pracy w całym kraju.
Połowa zagrożona
Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, przestrzega, że jeżeli likwidacja górnictwa nastąpi w sposób szybki i niekontrolowany, ponad połowa ze spółek okołogórniczych może upaść.
Czytaj też: Jakie byłyby wyniki Orlenu gdyby nie przejęcie Energii?
Potwierdzają to badania. Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach sporządził dla Izby analizę, z której wynika, że 63 proc. przychodów badanych podmiotów okołogórniczych pochodzi z transakcji z kopalniami i innymi przedsiębiorstwami okołogórniczymi. Z badania wynika ponadto, że 82 proc. firm już odczuło spadki obrotów z branżą górniczą, przy czym dla 26 proc. z nich skala spadków zagraża dalszej działalności. 64 proc. spółek zanotowało problemy płynnościowe, wynikające z problemów płatniczych branży górniczej.
Co ważne, w pierwszym etapie badań jedna trzecia badanych zadeklarowała, że zbankrutuje w sytuacji utraty wpływów od górnictwa.
Jak wskazuje Janusz Olszowski, z drugiej transzy analizy wynika, że w sytuacji szybkiej, niekontrolowanej likwidacji krajowego górnictwa, upadnie ponad połowa firm okołogórniczych. Jego zdaniem zaledwie niewielka część tych spółek odnajdzie popyt za granicą. Wobec tego brak pomocy systemowej będzie oznaczał likwidację setek tysięcy miejsc pracy.
Konieczne wsparcie
Warto podkreślić, że położenia zagrożonych pracowników nie poprawia fakt, że dwie trzecie pracowników przedsiębiorstw okołogórniczych nie ma kompetencji, by natychmiast podjąć pracę w innej branży.
Janusz Olszowski zwraca uwagę, że transformacja górnictwa nigdzie nie udała się bez wsparcia z publicznego budżetu. Tak było m.in. we Francji, w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Belgii.
W jego opinii potrzebne będzie przyznanie niektórych grup pracowników świadczeń socjalnych, np. prawem do wcześniejszej emerytury, jednorazowej odprawy pieniężnej, pokrycia kosztów przekwalifikowania lub założenia własnej działalności gospodarczej. Warto też stworzyć system, z którego pomoc trafiałaby na przebranżowienie i inwestycje związane z dywersyfikacją działalności fir okołogórniczych.