Skoro trzeba odejść

od polskiego węgla, to zróbmy to godnie

 Jerzy Dudała
Skoro nie chcemy w Polsce górnictwa rozwijać, to zwińmy je w sposób godny - zaznacza w rozmowie z portalem WNP.PL Krzysztof Stanisławski, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Kadra Górnictwo.
Krzysztof Stanisławski wskazuje, że obecna sytuacja jest traktowana przez władze Unii Europejskiej jako impuls do szybszego odchodzenia od paliw kopalnych.
I ten kierunek zostanie utrzymany.
Świat toczy się obecnie w takim, a nie innym kierunku i nie będziemy zawracać Wisły kijem - zaznacza Krzysztof Stanisławski.
W Unii Europejskiej nie ma chęci zmiany podejścia do węgla w dłuższej perspektywie czasowej
Czy sądzi pan, że obecna sytuacja kryzysu energetycznego oraz wojny na Ukrainie skłoni komisarzy w Brukseli do bardziej przychylnego podejścia do węgla jako paliwa?
- Nie. Podobnie myśleliśmy w trakcie pandemii koronawirusa, gdzie mieliśmy do czynienia z zerwanymi łańcuchami dostaw, gdzie zwracano uwagę na kwestię uzależnienia się od importu określonych komponentów, czy surowców.
Niektórzy liczyli wówczas, że dojdzie do zmiany i do powrotu do surowców, które są w Europie. Jednak tak się nie stało. I teraz sytuacja jest podobna. Ona jest traktowana przez władze Unii Europejskiej jako impuls do szybszego odchodzenia od paliw kopalnych.
A czy jest pan rozczarowany polityką rządu Prawa i Sprawiedliwości wobec węgla i górnictwa?
- Nie jestem wielkim fanem tej ekipy rządzącej. Natomiast, czy jestem rozczarowany? Nie. Świat toczy się obecnie w takim, a nie innym kierunku i nie będziemy zawracać Wisły kijem.
Podpisaliśmy umowę społeczną dla górnictwa, bo szarpaliśmy się, strajkowaliśmy, ludzie zostawali wtedy na dole. Po prostu się nie da i nie będziemy walić głową w mur.
Dać czas na to, żeby firmy okołogórnicze mogły zmienić profil działalności
A zatem?
- Trzeba tylko - po prostu - zachować się racjonalnie. Skoro nie chcemy w Polsce górnictwa rozwijać, to zwińmy je w sposób godny.
Godny, czyli jaki?
- Tak, aby ludzie dopracowali do emerytury. Dajmy również czas na to, żeby firmy okołogórnicze mogły zmienić profil działalności. I żeby samorządy miały czas na pozyskanie innych źródeł zasilania. No i żeby rządzący mieli czas na wybudowanie elektrowni jądrowych.
Całe nieszczęście polega na tym, że prowadzimy politykę oderwaną od rzeczywistości. Tylko: słowa, słowa, słowa. Natomiast przychodzi jakiś problem i okazuje się, że jednak bez węgla się nie da, co teraz w realiach kryzysu energetycznego jest dobrze widoczne.
W jakim kierunku więc należałoby pójść?
- Może najpierw byśmy coś wybudowali, a dopiero potem coś likwidowali.
W umowie społecznej zapisano, że będziemy w Polsce odchodzili od wydobycia węgla kamiennego energetycznego do 2049 roku. A co z węglem koksowym potrzebnym do produkcji stali, który znajduje się na unijnej liście surowców strategicznych? Czy kopalnie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wydobywające głównie węgiel koksowy, będą fedrować także po 2049 roku?
- Jak słyszę w tej chwili o podejściu do metanu i chęci włączenia emisji metanu do ETS-u, czyli Europejskiego Systemu Handlu Emisjami, to nie wiem, czy Jastrzębska Spółka Węglowa zdoła dopracować do 2049 roku. Oby tak było. Ale czy to się uda, nie wiem.