Czworonóg podczas

autor: Katarzyna Zaremba-Majcher 

 akcji ratunkowej jest wydajniejszy niż człowiek
W Sztolni Czarnego Pstrąga, części Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach, 13 stycznia została przeprowadzona pozorowana akcja ratunkowa z udziałem specjalnie przeszkolonych psów z Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej OSP Orzech.
Ratownicy wraz z podopiecznymi musieli zejść wąskimi schodami 10 pięter pod ziemię. Psy poradziły sobie znakomicie z tym wyzwaniem. Kolejnym zadaniem było znalezienie potrzebującego pomocy człowieka. Najtrudniejsze, zwłaszcza dla tych najmniejszych czworonogów, okazało się wejście do bujającej się łodzi i przepłynięcie całego turystycznego korytarza. Na koniec trzeba było jeszcze wejść po schodach na powierzchnię.
Kiedy jedziemy na akcję ratunkową, to nigdy nie wiemy, w jakich warunkach tym razem się znajdziemy. Musimy być gotowi na wszystko, dlatego trenujemy także pod ziemią. Tutaj w sztolni jest specyficzna wilgotność i inne ciągi powietrza. Dla psów jest to coś nowego i po takich ćwiczeniach mamy „rozpisany” kolejny scenariusz, dzięki czemu możemy dalej się rozwijać – mówi Krzysztof Mikołajczyk, na co dzień zajmujący się szkoleniem psów i będący wraz ze swoim czworonogiem w prawdziwej elicie ratowników.
Grupa Poszukiwawczo – Ratownicza (GPR) z psami na co dzień działa przy Ochotniczej Straży Pożarnej w Orzechu. Tworzy ją w sumie 14 zespołów (zespół to przewodnik i pies). Aż 6 zespołów ma uprawnienia nadawane przez Państwową Straż Pożarną (2 gruzowiskowe, 4 terenowe). Biorą one czynny udział w akcjach ratowniczych, usuwaniu skutków zawałów, katastrof budowlanych, osuwisk oraz poszukiwaniach zaginionych w terenie. Kolejne zespoły czekają na egzaminy lub są w trakcie szkoleń.
- Szkolenie takiego psa trwa przez całe jego życie – mówi Sławomir Biernacki, członek GPR OSP Orzech i właściciel 2,5-letniej Gawi.
 – Pies szuka poszkodowanych i dostaje za to nagrodę w formie zabawy i jedzenia. Wykorzystuje swój naturalny instynkt łowiecki, pracuje nosem. To dla niego przy okazji duża frajda. Gdyby zwierzęta tego nie lubiły, to by nie pracowały tak chętnie w terenie, na gruzowiskach. Trzeba pamiętać, że w tak trudnych warunkach pies jest dużo efektywniejszy od człowieka – dodaje.
Nie każdy pies nadaje się na ratownika. Zwierzę nie może być agresywnie, musi być wysoko socjalne. Musi też przejść szereg prób, wiele się nauczyć. Następnie zdać egzaminy państwowe klasy 0, klasy 1. Tzw. gruzowiskowych psów na całą Polskę jest niespełna 50, przystosowanych do poszukiwań w terenie już dużo więcej. Przewodnik zwierzęcia musi zostać ratownikiem, ochotnikiem straży pożarnej. 
Przygotowanie psa do pracy ratowniczej, to jest minimum dwa lata. Te psy muszą być w ciągłej pracy w ciągłym doskonaleniu. Zależy od nich ludzkie życie. Ciąży na nas ogromna odpowiedzialność. Jesteśmy też systemowo weryfikowani poprzez egzaminy państwowe, które upoważniają do udziału w akcjach. Ćwiczymy dwa razy w tygodniu, a każdy trening, to około 5-8 godzin ciężkiej pracy – tłumaczył Krzysztof Mikołajczyk.