Co dalej z górnictwem

autor: Jacek Madeja 

 
 Początek roku to również zmiana rządzących. Co to oznacza dla górnictwa i z jakimi wyzwaniami będzie musiała sobie poradzić branża? O to zapytaliśmy ludzi związanych z sektorem węglowym.
 
BOGUSŁAW HUTEK, przewodniczący górniczej „Solidarności” oraz szef tego związku w Polskiej Grupie Górniczej
Z całą pewnością kwestią być albo nie być dla kopalń jest jak najszybsze przyjęcie ustawy okołobudżetowej, która gwarantuje 7 mld zł pomocy publicznej dla branży. Bez tych pieniędzy niektóre spółki węglowe już w lutym lub marcu nie będą miały środków na funkcjonowanie, więc tutaj czas gra kluczową rolę. Natomiast w przypadku kwestii mających wpływ na funkcjonowanie górnictwa w dłuższej perspektywie, na razie wszystko jest w stanie zawieszenia w związku ze zmianą rządu. Czekamy na konkretne deklaracje, a potem decyzje.
Nadzieję na pewno daje deklaracja nowej minister przemysłu Marzeny Czarneckiej, dotycząca tego, że kopalnie będą fedrowały, dopóki będzie węgiel do wybrania. To jest dobra deklaracja, o ile oczywiście zostanie podtrzymana i pójdą za tym konkretne rozwiązania. To samo dotyczy umowy społecznej – tutaj nasze oczekiwania się nie zmieniają i jest to najważniejsza kwestia, która pozwoli branży i kopalniom dotrwać do 2049 roku. Pani minister zapowiedziała, że wybiera się w tej sprawie do Brukseli na spotkania z komisarzami.
Mam nadzieję, że po jej powrocie odbędzie spotkanie z sygnatariuszami umowy społecznej, podczas którego dowiemy się, co dalej z umową. Na pewno przy okazji umowy społecznej będziemy chcieli rozmawiać też o inwestycjach w nowoczesne technologie węglowe. Te inwestycje muszą zostać zrealizowane, żeby branża górnictwa węgla kamiennego mogła dotrwać do 2049 roku. Mają one kluczowe znaczenie, bo bez nich kopalnie nie będą miały co zrobić w wydobywanym węglem w momencie, kiedy energetyka zawodowa coraz bardziej będzie ograniczała jego zużycie.
Pozostaje jeszcze kluczowa kwestia dla funkcjonowania górnictwa, która nie jest rozwiązana od ponad 30 lat i która jest przyczyną ciągłych problemów polskich kopalń. Nasze zakłady produkują niespełna 40 mln ton węgla, więc powinna obowiązywać zasada, że w pierwszej kolejności energetyka powinna kontraktować polski węgiel, a dopiero później powinien być sprowadzany węgiel z zagranicy. To spowodowałoby, że branża potrzebowałaby mniejszego subsydiowania z budżetu państwa, a w momentach koniunktury, jak to było w ostatnim czasie, w ogóle nie trzeba byłoby dopłacać do kopalń. Ktoś musi ten problem rozwiązać. Co prawda przez 30 lat nikomu to się nie udało i jestem w tej kwestii sceptyczny, ale może ktoś wreszcie podejmie decyzję, że najpierw polskie elektrownie będą kontraktować polski węgiel, a dopiero później obcy.
JERZY MARKOWSKI, ekspert górniczy, były wiceminister przemysłu
Przyszłość górnictwa będzie pochodną tego, jak skonstruujemy politykę energetyczną państwa, która powstaje w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Wszystko zależy od tego, jak realnie zbilansujemy zdolność do uniknięcia ubóstwa energetycznego na podstawie własnych surowców energetycznych. To jest podstawowy cel. Po drugie, musimy jednak troszkę oprzytomnieć w tych wszystkich celach klimatycznych, które w prostej linii nie prowadzą wcale do dekarbonizacji, tylko do depolonizacji elektroenergetyki poprzez zastąpienie polskiego węgla przez węgiel importowany.
Ponieważ, jak widać, przez ostatnie lata przy całej presji na zamykanie kopalń i zmniejszanie wydobycia w Polsce, zużycie węgla kamiennego ani brunatnego w dużym stopniu się nie zmniejszyło. Czas zrozumieć, że taki mamy model elektroenergetyczny państwa i taki on będzie przez najbliższe 30 lat.
Trzecia kwestia to ochrona konkurencyjności polskiego węgla na rynku polskim. Polski węgiel wydobywany jest zbyt drogo, żeby konkurował z węglem importowanym i tym samym staje się produktem niezbywalnym. Największym dylematem ekonomicznym w tej chwili są rosnące koszty wydobycia węgla, w których prawie 40 proc. to był wzrost kosztów wynagrodzeń, ale ponad 120 proc. to był koszt materiałów, usług i energii elektrycznej. To wszystko trzeba uczciwie zbilansować i dopiero wtedy można kreować realną perspektywę dla górnictwa.
Jedno jest pewne – wydobycie będzie się zmniejszało, kopalń będzie coraz mniej, inwestycji państwa w górnictwo nie będzie wcale, dlatego jeśli nie chcemy doprowadzić do ubóstwa energetycznego w Polsce, powinniśmy zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze, zacznijmy realnie inwestować w Lubelskie Zagłębie Węglowe i dopuśćmy inwestorów zagranicznych do inwestowania w złoża węgla kamiennego z wykorzystaniem tego węgla w Polsce.
BOGUSŁAW ZIĘTEK, przewodniczący WZZ „Sierpień 80”
Jak na tak krótki czas i ministerstwo w budowie, to na pierwszej konferencji pani minister Marzeny Czarneckiej padła jednak jedna bardzo konkretna rzecz. Chodzi mianowicie o deklarację dotyczącą wyjazdu pani minister w styczniu do Brukseli w celu notyfikacji umowy społecznej. Biorąc pod uwagę, że poprzedni rząd przez dwa lata nie był w stanie nic w tej sprawie zrobić, to już mamy ogromny postęp.
Wiadomo, że w tym roku górnictwo będzie musiało skorzystać z pomocy publicznej, dlatego jest niezwykle ważne, żeby umowa społeczna została definitywnie notyfikowana przez Unię Europejską. Jak wiadomo, wszelka pomoc publiczna bez notyfikacji to byłaby pomoc niezgodna z prawem unijnym i byłaby niezwykle groźna dla górnictwa. Dlatego jak najszybsza chęć załatwienia tej sprawy bardzo mnie cieszy.
Miałem już okazję pod koniec roku rozmawiać z panią minister i jestem pełen nadziei, że pani Czarnecka nie będzie panią minister od likwidacji górnictwa i energetyki konwencjonalnej – jak wielu to wieszczy – tylko będzie chciała pokazać, że polskie górnictwo ma również przed sobą ogromne szanse, z których będzie korzystać. Deklaracja, że kopalnie będą fedrować, dopóki jest w nich węgiel, jest oczywiście deklaracją, która nas cieszy, dlatego że my zawsze staliśmy na takim stanowisku. Bardzo dużo rozmawialiśmy na temat Jastrzębskiej Spółki Węglowej, bo to w ogóle jest inne górnictwo, które ma w Unii Europejskiej przyszłość i ze względu na ostatnie decyzje Unii Europejskiej powinno być w Polsce rozbudowywane.
Jesteśmy drugim na świecie eksporterem koksu po Chinach i jest to ewenement. Moglibyśmy świetnie na tym zarabiać, podobnie jak na innych produktach wytwarzanych z węgla koksowego, np. smole węglowej czy koksie igłowym, gdybyśmy tylko tego węgla koksowego wydobywali więcej. Tutaj konieczne są działania związane z przebudową JSW w koncern węglowy oraz utworzenie tzw. małego JSW na bazie kopalń, które ten węgiel koksowy mają – chodzi o Halembę, Bielszowice, a być może jeszcze jakieś inne kopalnie, np. Rydułtowy czy Brzeszcze. Te kopalnie traktowane jako kopalnie węgla energetycznego pójdą do likwidacji, a jako kopalnie węgla koksowego mogą mieć swoją przyszłość.
Rozmawialiśmy również o tym, że węgiel jest różny. Z jednej strony mamy węgiel dla energetyki zawodowej, a z drugiej węgiel dla odbiorców indywidualnych. Nikt nie ma wątpliwości, że od zużycia węgla w sektorze indywidualnym będziemy odchodzili wraz z różnego rodzaju programami unijnymi. Jednak jeszcze przez wiele lat ten rynek będzie miał głębokość 8-10 mln ton rocznie, podczas gdy polskie kopalnie produkują na poziomie 3-4 mln ton tzw. sortymentów grubych dla odbiorców indywidualnych. Jak widać, wciąż jest ogromna przestrzeń, żeby ten węgiel – na którym zarabiamy, bo jego koszty wydobycia są podobne do węgla dla energetyki zawodowej, ale jego cena na rynku jest dużo wyższa – pozwolił nam bilansować straty na wydobyciu węgla dla energetyki zawodowej.
Jestem rzecznikiem takiej przebudowy górnictwa, w której być może będziemy pod względem ilości ton wydobywać mniej węgla, ale pod względem jakości będzie to coraz lepszy węgiel, który jest poszukiwany na rynku. Natomiast co do tej ilości też nie jestem pesymistą. Przypominam, że polska energetyka zawodowa zużywa 45 mln ton węgla rocznie, a sektor górniczy wytwarza go zaledwie 34 mln ton. Dlatego wciąż jest tu przestrzeń do tego, żebyśmy mogli ten węgiel opłacalnie wydobywać – to jest kwestia odbiorów, uzgodnienia ceny między górnictwem i energetyką, ceny, w której węgiel jest tylko kosztem wytworzenia energii. Te relacje między energetyką i górnictwem muszą być uczciwe i sprawiedliwe dla obu stron. O tych wszystkich kwestiach rozmawialiśmy i jeżeli te wszystkie sugestie, z którymi pani minister w dużej części się zgadzała, zostaną wzięte pod uwagę, to jestem pełen nadziei, że to wszystko może pójść w dobrym kierunku.