To już było, czyli benzyna z węgla

Czyli syntetyczna. Może kiedyś zastąpi tę otrzymywaną z ropy naftowej? W przeszłości już tak było. To zdarzyło się w końcowym etapie II wojny światowej. W III Rzeszy. Po utracie pól naftowych w Rumunii latem 1944 r., machina Hitlera napędzana była praktycznie w połowie benzyną syntetyczną. W 1945 r. - prawie tylko nią.

Z siedmiu ton węgla kamiennego otrzymywano ok. 1300 litrów paliwa 95-oktanowego. Wtedy nie liczył się rachunek ekonomiczny. Dziś, szacuje się, że produkcja benzyny z węgla opłacalna jest wówczas, gdy dwie tony węgla kosztują mniej niż jedna baryłka ropy naftowej (ok. 159 litrów).

III Rzesza od początku swego istnienia była zainteresowana rozwojem technologii produkcji benzyny z węgla. Przygotowując się do wojny, musiała zadbać o to, by Wehrmacht miał co wlewać do czołgów i samolotów. A czołgi, szczególnie niemieckie, miały to do siebie, że były paliwożerne. Najlepszy czołg niemiecki do czasów ataku na Związek Radziecki, czyli PzKpfw IV palił ok. minimum 210 litrów na sto kilometrów! Słynny Tygrys, cięższy od Panzer IV o kilkadziesiąt procent, palił jeszcze więcej. 535 l paliwa, jakie mieściło się w czterech bakach, starczało na przejechanie w terenie 110 km. W przeciwieństwie do czołgów sowieckich, niemieckie jeździły nie na oleju napędowym, lecz benzynie!

Nic więc dziwnego, że do 1941 r. Rzesza pobudowała wiele instalacji do produkcji benzyny syntetycznej. A, że wszystko było państwowe, a celem było zwycięstwo, to rachunek kosztów odgrywał tylko teoretyczną rolę. Powstawały więc fabryki syntetycznych paliw. Np.: w Policach węgiel na benzynę przetwarzano od 1938 r. (do 1944 r., czyli momentu, gdy Niemcy stracili dostęp do większości wydajnych pól naftowych, udział benzyny syntetycznej w globalnym wynosił ok. 15 proc.). Wielkie fabryki syntetycznego paliwa istniały w Wałbrzychu i Zdzieszowicach. Lokalizowano je najczęściej blisko kopalń lub (i) zakładów koksowniczych (z uwagi na koszty transportu i pokrewne technologie).

W okupowanej Polsce (ale na terenie wcielonym w do III Rzeszy) jednym z największych zakładów produkcji paliwa syntetycznego była fabryka Buna-Werke należąca do koncernu IG Farben (tym, który produkował Zyklon-B), a zlokalizowana w Monowicach k. Oświęcimia. Miejsce to w historii znane bardziej jest jako Auschwitz III - Monowitz. W tejże fabryce Niemcy mogli otrzymywać ze śląskiego węgla ok. 75 tys. ton benzyny i innych syntetycznych paliw.

W III Rzeszy s-benzynę, jeszcze przed wojną, produkowano dwoma metodami:

  • Friedricha Bergiusa - poddawaniu (z grubsza rzecz biorąc) węgiel ciśnieniu od 200 do 700 atmosfer (stosowano przed II wojną światową),
  • Fischera-Tropscha, która polegała na tym, że z węgla wpierw otrzymywano gaz, a ten poddawano ciśnieniu ok. 50 atmosfer (metoda syntezy opracowana już w czasie wojny).

Produkcja (pierwszą z podanych wyżej metod) rozpoczynano od przemielenia węgla na proszek. Poddawano go następnie wysokiemu ciśnieniu i podgrzewano do temperatury 430-480 stopni Celsjusza. Proces technologiczny był wielokrotnie bardziej skomplikowany niż wcześniejszy opis. Ostatecznie w jego wyniku otrzymywano ciecz przypominającą ropę naftową. I z tę substancję poddawano destylacji, której produktem zasadniczym była benzyna oraz tak cenne (dla gospodarki wojennej) uboczności, jak olej, smoła i asfalt...

Tyle skrótowej historii. Idea produkcji benzyny syntetycznej co jakiś czas odżywa. Zasadniczo jednak - poza Republiką Południowej Afryki - nie przekutą ją na przemysłową produkcję. Dlaczego? A to już temat do innych rozważań...

opłacalność robienia benzyny z węgla

 

Utworzone: środa, 18 czerwca 2008
Autor: Polska The Times

Rosnące ceny paliw sprawiły, że na całym świecie przyśpieszają prace nad alternatywnymi źródłami energii. Taka sytuacja ma też miejsce w Polsce. Resort gospodarki chce do października przygotować studium opłacalności budowy w Oświęcimiu fabryki produkującej paliwa płynne z węgla. Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zapowiedział ostatnio, że już w czerwcu będzie wiadomo, która firma przygotuje taki dokument – napisał dziennik „Polska The Times”.

 

- Dopiero po zapoznaniu się ze studium będziemy mogli ocenić opłacalność inwestycji - mówi prezes spółki Synthos Dariusz Krawczyk.

 

Ta właśnie firma kilka miesięcy temu podpisała z władzami Oświęcimia oraz Kompanią Węglową list intencyjny w sprawie budowy fabryki. Instalacja ma kosztować ok. 6 mld zł i dać zatrudnienie 1,5 tys. osób. Rocznie będzie przerabiała ok. 6 mln ton węgla, z którego powstanie 2 mln ton paliwa syntetycznego.

 

Zdaniem specjalistów produkcja paliwa z węgla staje się opłacalna, kiedy cena baryłki ropy przekracza 100 dol. Tymczasem już dziś oscyluje ona wokół 140 dolarów.

 

Produkcja taka była już prowadzona m.in. w Niemczech, gdzie w 1944 roku wyprodukowano 4,6 mln ton paliw. Stosowano wtedy dwie metody: Bergiusa, polegającą na bezpośrednim uwodornieniu węgla, oraz Fiszera - Tropscha, gdzie węgiel najpierw zgazowywano do tlenku węgla i wodoru. Potem z tego gazu wytwarzano paliwo, tzw. syntina.

 

Także w Polsce przez jakiś czas stosowano tę metodę. W ramach reparacji wojennych z Niemiec do Polski trafiła linia do produkcji paliwa z węgla. Zainstalowano ją w zakładach chemicznych w Oświęcimiu.

 

- Tak było do końca 1960 r. - wspomina Jan Babiarz. - Kiedy cena ropy spadła, nie było sensu zajmować się produkcją paliwa syntetycznego. Na dziesiątki lat sprawę odłożono do lamusa.

 

”Polska The Times” podaje, że największym na świecie producentem paliw syntetycznych z węgla jest Republika Południowej Afryki. Zajmujący się tym kombinat Sasol osiągnął zdolność przerobową 40 mln ton węgla rocznie. Natomiast roczna produkcja paliw syntetycznych wynosi 5 mln ton.